Skandal w szpitalu. Tonie w długach, a czterech lekarzy zarabia 10 mln zł rocznie
Gdybym miał zadłużoną firmę, to raczej nie szastałbym pieniędzmi. Do tej kwestii nieco inaczej podchodzi szpital w Kaliszu. Można rzec, że jest to dość awangardowe podejście.
Jak informuje “Gazeta Wyborcza”, w Kaliszu funkcjonuje szpital zadłużony na ponad 40 mln zł, który wypłaca czterem najlepiej zarabiającym lekarzom łącznie 10 mln zł rocznie. Jeden z lekarzy ma mieć “unikalne” zdolności.
40 mln zł długu
Najpierw kilka słów o samym zadłużeniu. Szpital w Kaliszu przegrał kilka procesów i musi między innymi wypłacić 240 pielęgniarkom wyrównanie z odsetkami wraz z kosztami sądowymi (37,5 mln zł). Dodatkowo ok. 50 fizjoterapeutów powinno otrzymać odszkodowanie za nierówne traktowanie pracownika (1,5 mln zł). Co więcej, NFZ oczekuje, że szpital odda ponad 1 mln zł za pobrane środki, które się nie należały (720 tys. zwrotu i 347 tys. kary). Słowem: 40 mln długu.
Nowy dyrektor spłacił część mniejszych długów szpitala i dogadał się z pielęgniarkami, ale nadal czterech lekarzy dostaje razem około 10 mln zł rocznie. Jedna z pielęgniarek w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” nazwała całą sytuację “chorą”.
2,5 mln zł rocznie za "unikalne uprawnienia"
Jeden z tych lekarzy – były zastępca dyrektora ds. lecznictwa, ginekolog – ma ok. 2,5 mln zł rocznie. Dyrektor przyznaje, że ma “unikalne uprawnienia”, ale też “unikalne dochody”.
Mimo tak wysokich stawek szpital od dłuższego czasu bezskutecznie szuka lekarza na jego miejsce (kierownik położnictwa, ginekologii i ginekologii onkologicznej). Podobne, bardzo wysokie zarobki – ok. 2,5 mln zł rocznie – mają jeszcze trzej inni specjaliści z kardiologii i neurochirurgii.