Kopalnię kryptowalut ulokowano w budynku sądu. Straty sięgają milionów złotych
Dwie osoby usłyszały zarzuty w głośnej sprawie kradzieży prądu w siedzibie Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Pozyskana nielegalnie energia elektryczna byłą wykorzystywana do prowadzenia kopalni kryptowalut.
Z informacji podawanych przez serwis tvn24.pl wynika, że straty sięgają 2,5 mln złotych. Koparki ulokowane w budynku sądu mogły pracować przez siedem lat.
Proceder trwał kilka lat. Straty sięgają milionów złotych
Sprawa wyszła na jaw w sierpniu 2023 roku. Media informowały wówczas, że w kanale wentylacyjnym na ostatnim piętrze budynku sądu ulokowano urządzenia do wydobywania kryptowalut. Sprzęt wykorzystywany przez "górników" znaleziono też w innych częściach siedziby NSA. Łącznie koparek mogło być kilkadziesiąt.
Urządzenia tego typu odznaczają się dużą mocą obliczeniową, ale też wielkim zapotrzebowaniem na energię elektryczną. Biegli ocenili, że w ciągu około siedmiu lat skradziono energię eklektyczną o wartości około 2,5 mln zł. Podejrzanym dwóm mężczyznom za kradzież grozi od roku do nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że podejrzani pracowali jako serwisanci w firmie informatycznej posiadającej umowę na konserwację budynku sądu. Wspomniana umowa została już ponoć rozwiązana, a NSA na drodze sądowej spróbuje odzyskać utracone środki.
Jeden ze śladów prowadzi do Czech. Pomagają tamtejsi śledczy
O sprawie powiadomiono nie tylko policję, ale też Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Trzeba mieć na uwadze, że wszystko działo się w siedzibie ważnej instytucji. Tymczasem z danych pozyskanych z jednego z zabezpieczonych komputerów wynika, że wydobyte kryptowaluty były przekazywane poza Polskę. Jeden ze śladów prowadzi do Czech. Możliwe zatem, że sprawa nabierze charakteru międzynarodowego.