Program PiS-u kosztował 20 mld złotych. NIK przeprowadzi kontrolę
Gwałtowny wzrost cen mieszkań, który nastąpił po uruchomieniu programu Bezpieczny Kredyt 2 proc., będzie przedmiotem kontroli Najwyższej Izby Kontroli.
Ministrze funduszy i polityki regionalnej Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz udało się doprowadzić do wpisania tego tematu do planu działań NIK na 2025 rok. Program, który miał wspierać Polaków w zakupie własnego mieszkania, dziś analizowany jest jako jeden z czynników napędzających rekordowe podwyżki cen.
Ministra poinformowała o decyzji w mediach społecznościowych, podkreślając, że już w sierpniu skierowała w tej sprawie pismo do ówczesnego prezesa NIK, Mariana Banasia. Jak dodała, odpowiedź przyszła od nowego prezesa instytucji, Mariusza Haładyja.
"Bardzo jestem ciekawa jej wyników. Kolejny przystanek w naszym rozkładzie jazdy — zaliczony. PS. Załączam grafikę poglądową, jakby ktoś nie wiedział, o co z tym BK2 proc. chodzi" – napisała Pełczyńska-Nałęcz.
Zamieszczona przez minister grafika zestawia tempo wzrostu cen nieruchomości z momentami uchwalania i wstrzymywania rządowego programu. Z danych wynika, że w pierwszej połowie 2023 roku, kiedy Sejm przyjmował ustawę, wzrost cen był umiarkowany. Dopiero po wejściu programu w życie dynamika przyspieszyła, a w 2024 roku roczny wzrost wartości mieszkań przekroczył 25 procent. Po jego zatrzymaniu rynek zaczął się stopniowo stabilizować.
"Plan był dobry"
Bezpieczny Kredyt 2 proc. od początku budził kontrowersje. Dla części kredytobiorców oznaczał ogromną korzyść finansową — preferencyjne oprocentowanie było znacznie niższe niż w zwykłych ofertach bankowych. Jednak zdaniem analityków i ekonomistów, program w praktyce pobudził nadmierny popyt na mieszkania, co natychmiast przełożyło się na gwałtowne wzrosty cen na rynku nieruchomości.
Politycy obecnej koalicji rządzącej od miesięcy wskazywali na konieczność zbadania zasadność wydatkowania środków w ramach programu, który kosztował budżet ponad 20 miliardów złotych. Pełczyńska-Nałęcz jeszcze jako posłanka Polski 2050 wielokrotnie apelowała o kontrolę działań podjętych w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Pomimo że prezes Banaś nie zdążył odpowiedzieć na jej wystąpienie, nowy szef NIK potwierdził, że procedury nadzoru nad wydatkami ruszą w 2025 roku.
Warunki programu i kto na nim zyskał?
Z programu Bezpieczny Kredyt 2 proc. mogli korzystać Polacy do 45. roku życia, zarówno samotni, jak i rodziny z dziećmi, o ile spełniali warunki dochodowe. Dla osób pojedynczych maksymalna kwota kredytu wynosiła 500 tysięcy złotych, natomiast dla małżeństw lub rodziców z co najmniej jednym dzieckiem – 600 tysięcy złotych. Państwowa dopłata do rat obowiązuje przez 10 lat, co w praktyce pozwoliło wielu uczestnikom programu znacząco obniżyć miesięczne zobowiązania wobec banków.
Eksperci wskazują, że choć pierwotnym celem projektu było ułatwienie zakupu pierwszego mieszkania, w rzeczywistości ograniczona dostępność nieruchomości i rosnące ceny sprawiły, że część beneficjentów musiała zrezygnować z planów. Pozostali – jak przyznają analitycy – "trafili na wyjątkowo korzystny moment". W efekcie to właśnie ta grupa najbardziej skorzystała na konstrukcji rządowego instrumentu wsparcia, którego efekty teraz oceni Najwyższa Izba Kontroli.
Czyj to był właściwie pomysł?
Program Bezpieczny kredyt 2 proc. był autorskim pomysłem Waldemara Budy, ministra rozwoju i technologii w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, kierowanym przez premiera Mateusza Morawieckiego. To właśnie kierownictwo tego resortu opracowało ustawę i nadzorowało jej wdrażanie przez Bank Gospodarstwa Krajowego.
Waldemar Buda był głównym politycznym promotorem programu – często przedstawiał go publicznie jako swój kluczowy projekt, określając go "kołem napędowym polityki mieszkaniowej PiS". Program stanowił więc oczko w głowie Budy i był ważnym elementem kampanii gospodarczej rządu Morawieckiego w 2023 roku.