Imponderabilia w ZUS-ie. Są na krawędzi buntu, pada też słowo mobbing
Związki w ZUS chcą podwyżek średnio o 1200 zł brutto od 1 stycznia 2026 r. i ostrzegają, że brak reakcji grozi protestem.
Do minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk trafił list podpisany przez cztery związki zawodowe działające w ZUS. Jak opisuje "Fakt", główny postulat dotyczy podniesienia wynagrodzeń zasadniczych wszystkich pracowników — średnio o 1200 zł brutto na etat od początku 2026 r.
Związkowcy sygnalizują narastające napięcie wśród zatrudnionych i wskazują, że ignorowanie apeli może skończyć się akcją na dużą skalę. "Pracownicy są już na skraju wytrzymałości" — alarmują w piśmie cytowanym przez "Fakt".
Warunki pracy i nadgodziny
W pakiecie żądań znalazły się także postulaty organizacyjne. Związki domagają się poprawy warunków pracy poprzez dopasowanie zatrudnienia do liczby nakładanych zadań oraz ograniczenie zlecania nadgodzin wyłącznie do nagłych sytuacji, gdy jest to rzeczywiście konieczne.
Kolejne oczekiwanie dotyczy standardów zarządzania. Według "Faktu" związki chcą wznowienia szkoleń z zakresu etyki i przeciwdziałania mobbingowi, ze szczególnym uwzględnieniem kadry kierowniczej. W ten sposób łączą temat płac z kwestią organizacji pracy w Zakładzie.
Odpowiedź ZUS i dane Zakładu
ZUS odpowiada, że nie ma możliwości spełnienia postulatów płacowych w żądanej skali. Rzecznik Zakładu Karol Poznański przekazał "Faktowi", że instytucja dysponuje wyłącznie środkami zapisanymi w planie finansowym, co oznacza, że podwyżki mogłyby wynieść jedynie 3 proc., zgodnie z poziomem całej sfery budżetowej.
Zakład podkreśla, że realizacja żądań związków oznaczałaby naruszenie ustawy budżetowej oraz przepisów o finansach publicznych. Jak wskazano, podejmowane próby zwiększenia limitu wynagrodzeń w Ministerstwie Finansów nie przyniosły rezultatu.