Seniorzy znowu na celowniku oszustów. Złodzieje podszywali się pod pracowników ZUS

W Olsztynie zatrzymano parę oszustów, którzy za swój cel obrali seniorów. W procederze wykorzystywali legendę "pracowników ZUS". Niestety, wciąż sprawdzają się też dobrze już znane służbom oszustwa zbudowane na sferze uczuciowej.

Maciej Sikorski (Sikor)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Seniorzy znowu na celowniku oszustów. Złodzieje podszywali się pod pracowników ZUS

Z doniesień szczecińskich funkcjonariuszy wynika, że zatrzymano 23-letniego mężczyznę oraz 43-letnią kobietę, którzy mają odpowiadać za serię oszustw na szkodę seniorów. Kobieta była już wcześniej karana za podobne czyny, z tego tytułu odbyła nawet karę trzech lat pozbawienia wolności.

Dalsza część tekstu pod wideo

Fałszywi pracownicy ZUS. Mieli pomóc, zamiast tego kradli

Na czym polegał proceder? Zatrzymani podawali się za pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i przekonywali starsze osoby, że możliwe jest zwiększenie świadczeń emerytalno-rentowych lub opiekuńczych. Wykonywali nawet prowizoryczne "badania", ale ich celem było jedynie odwrócenie uwagi ofiar. Te ostatnie były w tym czasie okradane.

Łączna suma strat wyniosła blisko 80 tysięcy złotych. Po zapoznaniu się z materiałem dowodowym, sąd zastosował wobec obojga podejrzanych trzymiesięczny areszt. Podejrzani usłyszeli po kilka zarzutów, ale nie przyznali się do zarzucanych im czynów. 

Metoda "na marynarza" wciąż zbiera żniwo 

Wrocławscy policjanci poinformowali o innym oszustwie wymierzonym w seniorkę. To znana od lat metoda, w której oszuści żerują na samotności starszych osób. Metoda "na marynarza" okazała się skuteczna w przypadku 80-letniej mieszkanki powiatu ząbkowickiego, która straciła ponad 100 tys. zł. Jak to wyglądało?

Wspomniana seniorka na jednym z portali społecznościowych poznała mężczyznę, który przedstawił się jako marynarz pływający po Oceanie Indyjskim. Rozmówca przez kilka miesięcy budował relację z seniorką, zaczął wyznawać uczucia, ale w końcu poprosił o wparcie finansowe. A gdy je otrzymał, wyciągnął rękę po więcej pieniędzy. Jednym razem chodziło o naprawę silnika statku, kiedy indziej o leczenie córki. Kobieta nie tylko oddawała swoje oszczędności, ale też zaciągała pożyczki u znajomych i brała kredyty.

W tym przypadku metoda nosi nazwę "na marynarza", ale występuje też w innych wariantach, rozmówcy podają się za lekarzy, wojskowych czy celebrytów lub ich krewnych. Wachlarz jest naprawdę bardzo szeroki. Ale skutki oszustwa zazwyczaj są podobne.