Tony śmieci z Ukrainy miały trafić do Polski. Ale to nie koniec
Na przejściu granicznym w Dorohusku zatrzymano transport niemal 1500 ton nielegalnych odpadów z Ukrainy. Według dokumentów w wagonach miał być złom. Do znaleźli kontrolerzy?
Polskę odwiedza dzisiaj prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński. Przywódca naszego wschodniego sąsiada odbywa serię spotkań z najważniejszymi przedstawicielami Polski, z pompą powitał go prezydent Karol Nawrocki. Głośno zrobiło się jednak także o innej ukraińskiej wizycie.
W wagonach miał być wyłącznie złom. Co jeszcze znaleziono?
Przedstawiciele Krajowej Administracji Skarbowej na przejściu granicznym w Dorohusku zatrzymali 35 wagonów z odpadami z Ukrainy. Wedle dokumentów transport miał się składać ze złomu stalowego luzem. Kontrola wykazała jednak, że istnieje spora rozbieżność między dokumentacją a stanem faktycznym.
W kilkudziesięciu wagonach znajdował się nie tylko metal – na transport składały się też m.in. "zużyte części samochodowe, pianki montażowe, kable, odpady z materiałów włókienniczych i tworzyw sztucznych". Piszą krótko: kontrolerzy trafili na mieszankę różnych odpadów. Tymczasem odbiorca transportu nie miał zezwoleń na przetwarzanie tego typu odpadów.
Nielegalny transport zawrócono do Ukrainy
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska stwierdził, że w wagonach znajduje się mieszanka różnych odpadów i nie jest możliwe jednoznaczne ustalenie kodu taryfy celnej. Z kolei Główny Inspektorat Ochrony Środowiska w Warszawie potwierdził, że transport z Ukrainy był nielegalny. Z komunikatu KAS wynika, ze Naczelnik Lubelskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Białej Podlaskiej skierował do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Finał był taki, że decyzją prokuratury towar wrócił do Ukrainy.