Skandal na jarmarku w Gdańsku. Otworzył czekoladę i się zaczęło
Idziesz na jarmark w Gdańsku i kupujesz “Czekoladę Gdańską”. Płacisz 25 zł. W domu ją otwierasz, a w środku znajduje się to.
Oficjalnie mamy małą aferę jarmarkową. Zacznijmy od początku, chociaż przypuszczam, że wielu czytelników spodziewa się, jaki będzie rozwój wydarzeń. W mediach społecznościowych zrobiło się głośno po tym, jak udostępniono w serwisie Wykop taki oto zrzut ekranu z platformy Threads:
Czekolada za 25 zł, która jest warta niecałe 7 zł i w istocie nie jest “Czekoladą Gdańską” tylko produktem łatwo dostępnym w popularnym dyskoncie.
Sceptycyzm nakazuje powstrzymać emocje, bo przecież w sieci nie brakuje “fejków”. Jednak szybko pojawiły się kolejne sygnały, które wskazywały, że z czekoladą faktycznie coś jest nie tak. Na przykład profil “Gdańsk Strefa Prestiżu” pisze na FB, że to prawda.
Stanowisko Gdańskiej Organizacji Turystycznej
Redakcja o2 poprosiła o komentarz Gdańską Organizację Turystyczną, która odpowiada za rzeczoną “Czekoladę Gdańską”. Odpowiedzi udziela Marcin Brzeziński, manager ds. marketingu i sprzedaży.
W przypadku czekolady korzystamy z gotowej tabliczki dostarczanej nam przez firmę pośredniczącą. Producent tej tabliczki (marka Schogetten) ma fabrykę w okolicach Tuczna, więc jest to produkt wytwarzany w kraju.
Taka czekolada kosztuje 25 zł. Z czego więc wynika jej cena? Ponownie Marcin Brzeziński zabrał głos:
Cena naszego produktu wynika z niewielkiej skali zamówienia oraz z kosztów produkcji samego produktu, w tym indywidualnego opakowania przygotowanego specjalnie dla Visit Gdansk.
Ostre słowa internautów
Internauci nie zostawiają suchej nitki na “Czekoladzie Gdańskiej”. Widać to wyraźnie pod postem “Gdańsk Strefa Prestiżu”. Chodzi głównie o to, że turysta może być przekonany, iż kupuje produkt regionalny, a jego regionalność jest mocno dyskusyjna.