To już kolejna eksplozja drona bojowego w ciągu kilku dni. Tym razem ukraińskiego
Po tym jak zaledwie kilka dni temu dron bojowy spadł na Lubelszczyznę, to mogliśmy się spodziewać, że będzie to tylko rzadki incydent.

Okazuje się, że nic bardziej mylnego i sytuacja ta się powtórzyła. Tym razem jednak był to w pełni uzbrojony dron bojowy należący do Ukrainy. Na całe szczęście w tym przypadku również nikt nie ucierpiał, a nawet straty materialne w mieniu lokalnych mieszkańców okazały się mniejsze. Z drugiej strony ryzyko było znacznie większe.
Dron bojowy spadł na pole
Sytuacja miała miejsce w Estonii, a dokładniej we wsi Koruste w gminie Elva, która leży 77 km od granicy z Rosją. Jeden z tamtejszych rolników odkrył na swoim polu szczątki drona bojowego, oraz lej po wyraźnym wybuchu.



Wedle pierwotnych ustaleń dron te miał spaść w niedzielę, a jego celem był obiekt na terenie Rosji. Jednak z powodu zakłócania systemów GPS miał zostać zepchnięty z kursu, rozbijając się w zupełnie innym kraju. Gdyby uderzył on w tereny zamieszkałe, to mogłoby dojść do tragedii.
Wartym odnotowania jest fakt, że Estonia nie ma tego incydentu Ukrainie za złe. Tamtejszy minister obrony Hanno Pevkur stwierdził, że to efekt uboczny wojny obronnej, w której agresorem jest Rosja.