Rosja zniszczyła amerykański zakład. Ukraina reaguje
Rosja przeprowadziła w nocy zmasowany atak rakietowy i dronowy na Ukrainę, uderzając w infrastrukturę cywilną i energetyczną.

Jedna z rakiet spadła na zakład amerykańskiego producenta elektroniki w zachodniej części kraju. Jak poinformował szef ukraińskiego MSZ Andrij Sybiha, atak spowodował poważne zniszczenia oraz ofiary śmiertelne. Minister podkreślił, że celem była fabryka o charakterze cywilnym, niemająca żadnych powiązań z wojskiem czy obronnością.
Atak w obiekt cywilny
To już kolejny raz, kiedy rosyjskie pociski uderzyły w obiekty należące do amerykańskich firm na Ukrainie. Wcześniej w tym roku celem stało się biuro koncernu Boeing w Kijowie. Zdaniem Sybihy takie działania nie mają żadnego uzasadnienia militarnego, a są jedynie formą terroru wymierzonego w mieszkańców i gospodarkę kraju: "To ataki wymierzone w normalne życie, przedsiębiorstwa i ludzi" - zaznaczył ukraiński minister.



Ukraińskie władze zwracają uwagę, że seria nocnych uderzeń pokazuje pilną potrzebę dalszego wzmacniania systemów obrony powietrznej. Według Sybihy kluczowe jest, aby sojusznicy, w tym Stany Zjednoczone oraz państwa europejskie, dostarczyli dodatkowe baterie rakietowe i pociski przechwytujące. Szef dyplomacji dodał, że równie istotne są rozmowy prowadzone w formatach dwustronnych i trójstronnych z udziałem Ukrainy, Rosji oraz USA, które mogłyby przybliżyć zakończenie wojny.
Do ataków doszło także w innych miejscach zachodniej Ukrainy. We Lwowie i Mukaczewie rosyjskie pociski uszkodziły dziesiątki budynków, a lokalne władze potwierdziły śmierć co najmniej jednej osoby. Łączny bilans strat i ofiar nadal jest ustalany. Ukraińscy urzędnicy podkreślają, że Rosja nie zamierza ograniczać eskalacji działań wojennych, a jedyną odpowiedzią musi być dalsze wsparcie militarne ze strony partnerów.