Polacy dalej nagminnie to robią. Wzrost o 225 proc. rok do roku
Od początku 2025 roku obowiązują w Polsce przepisy nakazujące segregację odpadów tekstylnych. Używane ubrania nie mogą już trafiać do pojemników na odpady zmieszane, bowiem trzeba je oddawać do punktów selektywnej zbiórki odpadów (PSZOK) lub specjalnych kontenerów.

W praktyce jednak zmiany spowodowały lawinowy wzrost ilości oddawanej odzieży, często w fatalnym stanie, co postawiło w trudnej sytuacji zarówno organizacje charytatywne, jak i firmy zajmujące się obrotem odzieżą z drugiej ręki.
Wzrost o aż 225 proc.
Jedną z pierwszych ofiar nowych regulacji stał się Polski Czerwony Krzyż. W lipcu PCK ograniczył zbiórkę ubrań, po tym jak firma Wtórpol wypowiedziała umowę z powodu drastycznego pogorszenia jakości darów i rosnących kosztów ich utylizacji. Podobny krok podjęła inicjatywa "Ubrania do Oddania", która odnotowała dwukrotny wzrost przesyłek, ale też wzrost odsetka zniszczonej odzieży z 15 do 35 proc. I to przy maksymalnym obłożeniu sortowni.



Statystyki warszawskich PSZOK-ów potwierdzają skalę zjawiska. W pierwszej połowie 2025 r. zebrano tam 225 proc. więcej odzieży i tekstyliów niż w całym roku 2024. Niestety, według ustaleń Dziennika Gazety Prawnej zdecydowana większość tych odpadów trafia do spalarni, a nie do recyklingu. Brak systemu monitorowania dalszych losów tekstyliów sprawia, że wiele z nich może lądować w tzw. szarej strefie, czyli w nielegalnych kontenerach, w lasach, a nawet w domowych piecach.
Coraz gorsza jakość ubrań
Organizacje charytatywne podkreślają, że problemem jest nie tylko ilość, ale i jakość przekazywanej odzieży. Siostra Małgorzata Chmielewska z fundacji Domy Wspólnoty Chleb Życia mówi wprost: zamiast ubrań często otrzymują tzw. szmaty, których nikt już nie może użyć, a ich segregacja i utylizacja generuje wysokie koszty. W efekcie wiele placówek traktowanych jest przez darczyńców jak bezpłatne wysypisko na rzeczy, z którymi nie wiedzą, co zrobić.
Część zebranych w Polsce ubrań trafia na eksport, przede wszystkim do Afryki i Azji. Jednak według raportu Europejskiej Agencji Środowiska, aż 40 proc. tekstyliów wysyłanych do Afryki kończy na tamtejszych wysypiskach. Polska, obok Niemiec, Włoch, Niderlandów i Litwy, należy do największych eksporterów używanej odzieży w UE.
Eksperci alarmują, że kluczowym problemem pozostaje brak infrastruktury do recyklingu i przetwarzania tekstyliów w Polsce. Instalacji tego typu jest niewiele, a większość odpadów spalana jest w cementowniach jako paliwo alternatywne.