Ogromna wpadka posła PiS. Zapytał "kto to jest Bitcoin?"
W sieci zawrzało po wypowiedzi Roberta Telusa, posła Prawa i Sprawiedliwości oraz byłego ministra rolnictwa, który na sejmowym korytarzu został zapytany przez dziennikarza, co wolałby otrzymać - 10 tys. zł czy jednego bitcoina.

Polityk, zaskoczony pytaniem, odpowiedział: "A kto to jest bitcoin?". Po chwili przyznał, że nie wie, czym jest kryptowaluta i mimo wyjaśnień, że chodzi o najpopularniejszy cyfrowy środek płatniczy na świecie, pozostał nieugięty. Stwierdził:
Nie wiem, jaka jest wartość tego, ale ja jednak uwielbiam polską walutę. Przynajmniej wiem, ile to jest.
Dziennikarz, próbując uświadomić posła, wspomniał, że wartość jednego bitcoina przekracza obecnie 100 tys. dolarów, czyli około 400–450 tys. złotych. Mimo to Telus ponownie zaznaczył, że woli złotówki, jednocześnie tłumacząc, że nie chodzi mu o wartość, lecz o przywiązanie do krajowej waluty. Jego słowa błyskawicznie rozeszły się po internecie, wywołując falę komentarzy i żartów na temat braku orientacji polityków w nowoczesnych technologiach finansowych.



Na reakcję sceny politycznej nie trzeba było długo czekać. Sławomir Mentzen, lider Konfederacji i znany zwolennik kryptowalut, skomentował sytuację w mediach społecznościowych w następujący sposób:
Nasi politycy regularnie podejmują tak mądre decyzje, dlatego w Polsce jest jak jest. Naprawdę trzeba odmłodzić politykę.
Mentzen, który sam posiada ponad 30 bitcoinów o łącznej wartości blisko 13 mln zł, od lat przekonuje, że Polska powinna stać się najbardziej przyjaznym krajem dla rynku kryptowalut w Europie. Wpadka Telusa stała się więc kolejnym przykładem przepaści pokoleniowej i technologicznej, która coraz wyraźniej dzieli polskich polityków.