Nauczyciele biorą pod uwagę strajk w walce o podwyżki
Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada wielką manifestację, która odbędzie się 1 września przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Jak podkreślają związkowcy, to odpowiedź na brak realizacji kluczowych postulatów, w tym 10-procentowych podwyżek od września oraz uchwalenia nowelizacji Karty nauczyciela najpóźniej do stycznia 2026 roku. Nauczyciele chcą, aby ich pensje były powiązane ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce.
Zwlekanie z decyzjami
Choć projekt obywatelskiej nowelizacji trafił do Sejmu w styczniu 2024 roku, prace w komisji praktycznie utknęły. Odbyły się zaledwie trzy posiedzenia, ostatnie w marcu. ZNP podkreśla, że rząd zwleka z decyzjami, mimo wcześniejszych zapewnień premiera Donalda Tuska, że reformy zostaną przyspieszone. Tymczasem minister Barbara Nowacka mówi o wdrożeniu zmian dopiero w 2027 roku, co spotyka się z ostrą krytyką nauczycieli.



Resort edukacji przypomina, że w 2024 roku nauczyciele otrzymali podwyżki sięgające 33 proc., a w kolejnych latach przewidziano dalsze, choć znacznie mniejsze wzrosty sięgające 5 proc. w 2025 r. i 3 proc. w 2026 r. Wiceminister Katarzyna Lubnauer nazwała decyzję ZNP o ogłoszeniu pogotowia protestacyjnego zaskakującą, wskazując na otwartość resortu na dialog. Związek pozostaje jednak sceptyczny i domaga się konkretnych decyzji, a nie dalszych obietnic.
Możliwy strajk
ZNP nie wyklucza eskalacji działań. Ostateczna decyzja w sprawie ewentualnego strajku ma zapaść pod koniec września, po tym, jak Zarząd Główny oceni efekty wrześniowej demonstracji. W uchwale przyjętej jeszcze w czerwcu znalazł się zapis o przygotowaniu scenariuszy zaostrzenia protestu w placówkach oświatowych.
Jesień zapowiada się gorąco także z innego powodu. Do akcji ZNP dołączyć mogą inne związki zawodowe. NSZZ "Solidarność" zapowiedział na 13 września własną manifestację, a 14 października protest w Dzień Edukacji Narodowej. Wszystko wskazuje na to, że walka o wyższe wynagrodzenia w oświacie dopiero nabiera rozpędu.