Bateria w Pixel 10 to nieśmieszny żart. Tego nie da się wyłączyć
Chyba już przywykliśmy do tego, że Google w modelach z serii A regularnie psuje baterię smartfonów. Rzecz jasna zasłania się bezpieczeństwem użytkowników.

Teraz jednak firma poszła o krok dalej i psucie baterii przeszło do wyższego modelu. A dokładniej do Pixel 10, który już od samego początku będzie miał włączoną funkcję dławienia. Jak to ma wyglądać? Otóż nie naładujemy jej nigdy do pełna. Co więcej, szybkość jej ładowania i maksymalny poziom naładowania z czasem ma tylko spadać. I owszem: podobną funkcję znajdziemy między innymi w iPhone. Różnica jest jednak taka, że w przypadku Apple jest to całkowicie opcjonalne i sami ustawiamy poziom maksymalnego naładowania. W przypadku Pixela 10 nie będzie się dało tego wyłączyć.
Pixel 10 od początku zdławi naszą baterię
I tu mogą pojawić się pewne niewygodne pytania: na przykład, dlaczego Google nie prezentuje niższego poziomu naładowania jako 100%, oraz nie chwali się niższą pojemnością baterii, czyli taką, z jakiej użytkownik będzie mógł realnie skorzystać? Ewentualnie dlaczego nie postawi w końcu na baterie wyższej klasy. Inni producenci nie mają aż takich problemów w tym zakresie.



Co więcej, znacznie bardziej przyjaznym konsumentowi krokiem byłoby zaoferowanie wymiennej baterii. Tą w razie jej degradacji można by było łatwo wymienić. I zanim ktoś zakrzyknie, że takie coś oznaczałoby brak wodoszczelności: Samsung Galaxy Xcover 7 to pancerny smartfon, w którym takie coś jest możliwe. Sam mam tablet Galaxy Tab Active5, w którym ściąga się plecki i można normalnie wyjąć baterię. Nie jest to więc niemożliwe rozwiązanie.