Rusza budowa elektrowni jądrowej. Donald Tusk nazwał rzeczy po imieniu
Gmino Choczewo na Pomorzu znajduje się w centrum uwagi. Powód jest oczywisty – właśnie tam ruszyła budowa pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej.

Na tak ważnym wydarzeniu nie mogło zabraknąć najważniejszych przedstawicieli władzy. Premier Donald Tusk odwiedził teren budowy elektrowni jądrowej w gminie Choczewo na Pomorzu i oświadczył, że jest to “jedno z najważniejszych miejsc dla przyszłości Polski”
Miliony gospodarstw odczują korzyści
Trudno się z tym nie zgodzić, jeśli uwzględnimy liczby, które padły z ust premiera. Otóż “prąd z elektrowni jądrowej wystarczy dla 12 mln gospodarstw domowych”.



Tusk poruszył również kwestię związaną z lokalizacją elektrowni. Zawsze znajdą się niezadowoleni, ale w tym przypadku nie było mowy o zmianie miejsca budowy, ponieważ to oznaczałoby stratę kolejnych lat. Dla mieszkańców gminy oznacza to korzyści w postaci inwestycji w drogi czy kolej. Ale jest coś jeszcze. Premier poruszył kwestię bezpieczeństwa energetycznego Polski i okazuje się, że nie tylko elektrownia jądrowa ma olbrzymi potencjał.
Ciężar inwestycji przenosi się na północ Polski z oczywistych względów - chodzi o bezpieczeństwo energetyczne. To nie tylko budowa elektrowni jądrowej, ale także farm wiatrowych, które są tuż obok miejsca, w którym dziś się znajdujemy.
Przed nami długa droga
Państwowa spółka PEJ buduje w Lubiatowie-Kopalinie pierwszą polską elektrownię jądrową w ramach Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Powstaną tam trzy bloki AP1000 firmy Westinghouse, a wykonawcą będzie konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Pierwszy beton jądrowy ma zostać wylany w 2028 r., a uruchomienie bloku planowane jest na 2036 r.