Koreańczycy: to wina polskich władz. Drugiej elektrowni atomowej nie będzie
Wiele jednak wskazuje na to, że to nie nasz rząd nabroił, a sami Koreańczycy, którzy stosują teraz zwykłą spychologię.

Zacznijmy jednak od początku. Otóż wedle planów w Polsce miały stanąć dwie elektrownie atomowe. Ta w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino na Pomorzu, której powstanie nie jest zagrożone, oraz w Koninie-Pątnowie, która z kolei miała powstać na drodze współpracy między PGE, ZE PAK i koreańskim Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP). To ostatnie jednak wycofało się z projektu.
Druga elektrownia atomowa w Polsce nie powstanie
W związku z tym prezes KHNP Whang Dzu Ho musiał odpowiadać na szereg niewygodnych pytań podczas posiedzenia komisji ds. przemysłu. Jak podaje Money.pl powołując się na PAP, stwierdził:



Po objęciu władzy przez nowy polski rząd (...) kraj zdecydował o porzuceniu projektów z udziałem przedsiębiorstw państwowych (w sektorze energetyki jądrowej - PAP) (...) i dlatego wycofaliśmy stamtąd naszą działalność.
Wina Polski? Wolne żarty
Zmiana rządu w Polsce musiała naprawdę zrobić olbrzymie wrażenie na KHNP, ponieważ to wycofało się także z przetargów na budowę elektrowni w Szwecji, Słowenii i w Niderlandach. A tak na poważnie: przedsiębiorstwo to zaczęło wycofywać się z działań w Europie po zawarciu ugody z amerykańskim Westinghouse, które oskarżyło je o naruszenia patentów. Wszystko więc wskazuje na to, że to nie jest wina nowego polskiego rządu, czy jak kto woli, wina Tuska, a samych Koreańczyków.