Wkrótce w życie wejdzie ROP, a Ministerstwo Klimatu i Środowiska opowiada nam banialuki
Czy wyobrażacie sobie sytuację, w której koszty producenta rosną, ale on bierze je na siebie, nie podnosząc cen i nie przerzucając tego na klientów?

Ja też nie, ale właśnie tak ma wyglądać świat wedle Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Jakim cudem? Bo tak i już. Takie są założenia ROP, więc drożej być nie może, bo… nie. Tylko czym jest ten cały ROP?
ROP
Jest to system Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta. Zasada brzmi następująco: jeśli sprzedajesz coś w opakowaniach, to odpowiadasz za wyprodukowane w ten sposób śmieci. Wiceministra klimatu i środowiska Anita Sowińska poinformowała o tych ambitnych planach podczas konferencji prasowej. Jak powiedziała:



-To producenci powinni odpowiadać za cały cykl życia swoich produktów – nie tylko do momentu sprzedaży, ale aż do unieszkodliwienia odpadów. Nowy system ROP sprawiedliwie podzieli koszty zgodnie z zasadą zanieczyszczający płaci. To ważna zmiana, która jest niezwykle potrzebna społecznie i środowiskowo. Aktualnie ciężar kosztów gospodarowania odpadów opakowaniowych spoczywa przede wszystkim na mieszkańcach i to chcemy zmienić.
Oczywiście dość oczywistym wnioskiem wydaje się tu być idący za tym wzrost cen produktów. Do niego jednak ma nie dość, ponieważ na stronie ministerstwa znajduje się następująca informacja:
System nie wpłynie zauważalnie na ceny produktów — w 2026 roku cena przeciętnego opakowania wzrośnie o maksymalnie pół grosza.
Szczerze mówiąc, nie jestem przekonany. Idźmy jednak dalej. Wedle zapewnień Pani Ministry:
Wprowadzenie systemu zmobilizuje producentów do stosowania bardziej ekologicznych i łatwiejszych do recyklingu opakowań.
To również wygląda mi na myślenie życzeniowe. Możliwe jednak, że to ze mną jest coś nie tak i producenci dostosują się do tego, zamiast po prostu mocno podnieść ceny swoich towarów?