Polacy marnują żywność na potęgę. Mnie też się zdarza
Większość Polaków marnuje żywność – tak wynika z raportu Banków Żywności “Nie Marnuj Jedzenia”, którego partnerem jest Lidl Polska.

Sześciu na dziesięciu Polaków przyznaje, że zdarza im się wyrzucać jedzenie – wynika z najnowszego raportu Banków Żywności. W 2025 r. odsetek osób, które przyznają się do wyrzucania żywności, wynosi 63 proc. To nie jest dobry sygnał, gdyż w 2024 r. odsetek ten wynosił “tylko” 45 proc.
Niemniej cieszyć może fakt, że aż 34 proc. badanych konsumentów zadeklarowało, że nie marnują jedzenia w ogóle.



Raport pokazuje, że Polacy są coraz bardziej świadomi, ale nadal wyrzucamy ogromne ilości jedzenia. Każdy bochenek chleba czy kilogram owoców, które trafiają do kosza, to zmarnowana praca rolnika, energia, woda i transport. Dlatego tak ważne jest, abyśmy wspólnie - konsumenci, handel i instytucje - szukali rozwiązań, które realnie zatrzymają marnowanie żywności.
Kto marnuje najwięcej jedzenia?
Z raportu wynika, że to osoby młode najczęściej wyrzucają jedzenie. W grupie wiekowej 18–34 lata regularne marnowanie deklaruje aż 75 proc. badanych. Z kolei wśród seniorów między 65. a 74. rokiem życia do tego typu działań przyznaje się mniej niż 30 proc. ankietowanych.
Dane wskazują również na różnice wynikające z miejsca zamieszkania – mieszkańcy największych miast częściej niż osoby z mniejszych miejscowości kupują pod wpływem promocji lub impulsu, co sprzyja nadmiernym zakupom.
Eksperci zauważają jednak pozytywne zmiany w nawykach konsumenckich. Większość Polaków deklaruje, że przed zakupem sprawdza daty ważności, a ponad połowa regularnie czyta skład produktów. Dla 71 proc. respondentów to właśnie skład odgrywa kluczową rolę przy wyborze artykułów spożywczych.
Ja również marnuję żywność, ale nie robię tego specjalnie
I ja również wyrzucam żywność. Pamiętam doskonale sytuację, w której potrzebowałem pieczywa na następny dzień. Było już dość późno i nie miałem za bardzo w czym wybierać, więc poszedłem do najbliższego sklepu i kupiłem po prostu to, co było dostępne.
Poszedłem grzecznie spać, wstałem i rano chciałem przygotować kanapki. Byłem zdziwiony, gdy zauważyłem, że zakupione pieczywo… jest zapleśniałe. Nie zauważyłem tego wcześniej; może się spieszyłem, może ze zmęczenia nie zwróciłem na to uwagi. Był to niskiej jakości chleb, zgadzam się, ale sądziłem, że będzie chociaż zjadliwy. Cóż, najwyraźniej produkt nie leżał w sterylnych warunkach. W ogóle nie wiadomo, ile czasu spędził na półce sklepowej.
Widzę po sobie, że najczęściej wyrzucałem produkty niskiej jakości. Z jakiegoś tajemniczego powodu dość szybko się psuły. Dokonałem więc kalkulacji i doszedłem do wniosku, że więcej zaoszczędzę (lub wyjdę na zero), gdy kupię droższy produkt wyższej jakości – niejako dokupując sobie gwarancję, że nie wyrzucę go po jednym dniu. O innych korzyściach, np. zdrowotnych wynikających z lepszego składu, nie wspomnę.