Przez lata opłacają składki. Potem przychodzi ZUS i zabiera 300 tys.
Jeśli ZUS uzna, że składki były płacone niepotrzebnie, może je zabrać. Takich przypadków nie brakuje i mowa tu o naprawdę wysokich kwotach, sięgających setek tys. złotych, a niekiedy i więcej.
Niedawno w sieci zrobiło się bardzo głośno o mechanizmie ZUS pozwalającym konfiskować opłacane przez wiele lat składki. “Gazeta Wyborcza” opisała sprawę pani Aldony, która przez 19 lat odprowadzała składki, a ZUS stwierdził, że robiła to niepotrzebnie.
Uznano, że właścicielka większościowych udziałów w swojej spółce, mimo zatrudnienia na etacie, nie powinna była odprowadzać składek, bo jej umowa o pracę jest pozorna inie spełnia warunków “klasycznego” stosunku pracy.
Setki tys. zł mogą wyparować
Dlaczego ZUS sięga po taki mechanizm? Odpowiedź brzmi: bo może. Jak informuje bankier.pl, te przepisy zostały wprowadzone na mocy Polskiego Ładu i obejmują np. osoby zatrudnione na etacie we własnych spółkach (jak np. opisywana przez “Gazetę Wyborczą” pani Aldona), pracujące na umowach zlecenia oraz emerytów dorabiających do świadczeń.
I tak oto kolejne osoby tracą prawo do składek, co odbija się głośnym echem w mediach. Poszkodowani są np. graficy, ogrodniczy czy specjaliści z IT. Średnia strata wynosi od 250 tys. do 300 tys. zł. Prawdziwym “rekordzistą” okazała się inżynier z branży IT, który na łamach “GW” opisał swoją stratę w wysokości 1,5 mln zł.
Co więcej, nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, obowiązująca od 1 stycznia 2022 r., miała na celu odciążenie FUS, budżetu państwa i ZUS. W praktyce wprowadziła jednak ograniczenie: płatnicy składek mogą poprawiać deklaracje i raporty imienne tylko do 5 lat wstecz.
Rzecznik Praw Obywatelskich ma wątpliwości
Tak więc ZUS oraz sądy zaczęły stosować pojęcie tzw. “wspólnika iluzorycznego”, czyli osoby, której udziały w dwuosobowej spółce z o.o. są jedynie formalne. Jeśli drugi wspólnik ma faktycznie znikomy udział, spółkę uznaje się za jednoosobową. W takiej sytuacji zatrudnienie większościowego wspólnika na etacie jest niedopuszczalne, a on sam nie podlega obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym.
Sprawa okazała się na tyle poważna, że zajął się nią Rzecznik Praw Obywatelskich.
Taka konstrukcja jest niedopuszczalna, nie wynika bowiem z decyzji ustawodawcy, lecz jest wytworem praktyki na podstawie aktu stosowania prawa. Prowadzi to do naruszenia Konstytucji RP, gdyż pozbawia uprawnionego oczekiwania opartego na uzasadnionym zaufaniu do prawa.
W swoim piśmie do Ministerstwa Pracy, biuro Rzecznika Praw Obywatelskich pisze o wątpliwościach i prosi o oficjalne stanowisko.