Chcesz kupić smartfon? Lepiej się pospiesz, od 1 stycznia nowa opłata
Ta opłata nie jest podatkiem, mimo że brzmi jak podatek. Teoretycznie zapłaci go producent, ale eksperci ostrzegają, że opłata zostanie przerzucona na klientów, czyli nas wszystkich.
Bez telefonu jak bez ręki. To w praktyce urządzenie, bez którego trudno jest funkcjonować we współczesnym świecie. Zmieniamy więc telefony jak rękawiczki, szukamy nowych, lepszych modeli. Jeśli planujesz zakup w 2026 r., to przygotuj się na to, że może być drożej.
Nowa opłata w 2026 r.
Wszystko za sprawą opłaty reprograficznej. Rząd pracuje bowiem nad nowelizacją rozporządzenia. Formalnie nie mamy do czynienia z podatkiem, lecz właśnie takie określenie dość często pada – podatek od smartfonów. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego deklaruje, że opłata nie wpłynie ani na budżet państwa, ani na budżet samorządów.
Założenia są następujące: opłata ma być pobierana od 1 stycznia 2026 r. Dotyczy ona tych urządzeń, które mogą kopiować utwory na własny użytek. Chodzi o np. smartfony (z pamięcią min. 32 GB), tablety, laptopy, komputery stacjonarne, czy telewizory z funkcją nagrywania.
Teoretycznie zapłaci producent, ale ja nie jestem takim optymistą
Plan zakłada, że w przypadku takich urządzeń jak smartfon, telewizor czy tablet, opłata wyniesie 1 proc. wartości produkcyjnej. Dla innych urządzeń będzie to maksymalnie 2 proc. I tu dochodzimy do sedna, bowiem opłata będzie spoczywać na producentach – nie klientach.
Tyle teorii, a jak będzie w praktyce? Pojawiają się głosy, że opłata zostanie przerzucona na klientów. Absolutnie nie można wykluczyć takiego rozwoju wydarzeń. Można wręcz założyć, że tak właśnie będzie. To by oznaczało jedno: za smartfon zapłacimy więcej.
O ile wzrosną ceny?
Prosta kalkulacja. Jeśli smartfon jest wart 2000 zł, to po uwzględnieniu opłaty reprograficznej będzie to ok. 2020 zł. Analogicznie z kwotą 3000 zł – z opłatą cena wyniesie 3030 zł i tak dalej, i tak dalej.
Nowelizacja przepisów ma przyczynić się do wsparcia artystów. Szacuje się, że dzięki opłacie zyskają oni łącznie dodatkowo 150-200 mln zł rocznie. Jak wyjdzie w praktyce? Czas pokaże.