Są jak policjanci. Kontrolerzy biletów w Łodzi ze specjalnym wyposażeniem
Mamy do czynienia z raczkującą rewolucją w komunikacji miejskiej. Czasami dochodzi do sytuacji spornych, kiedy to pasażer otrzymał mandat za brak biletu, mimo że bilet posiadał lub ewidentnie chciał go kupić, ale zdążył.
Wygląda na to, że w Łodzi dochodziło do wielu sytuacji spornych w komunikacji miejskiej. Scenariusz jest znany: pasażer posiadał bilet, ale nie zdążył go skasować, bo kontrolerów rozpierała energia i blokowali kasowniki w mgnieniu oka. Problem znany nie tylko w Łodzi.
Sami pasażerowie tego chcieli
A jednak to w Łodzi kontrolerzy otrzymali kamerki osobiste, jak donosi "Gazeta Wyborcza". Zmianę wywalczyli pasażerowie, którzy wielokrotnie skarżyli się na sytuacje sporne. Urząd Miast Łódź precyzuje, że nagrywanie będzie uruchamiane dopiero podczas kontroli.
Materiał będzie odtwarzany tylko w sytuacjach spornych, czyli wtedy, gdy zostanie złożona skarga, ewentualnie na wniosek służb. Materiały z kamerek osobistych kontrolerów będą codziennie zgrywane. Czas ich przechowywania wyniesie trzy miesiące.
Monitoring w autobusach i tramwajach nie zawsze dawał jasny obraz tego, co się wydarzyło. Pomijając już fakt, ze nie wszystkie pojazdy miały zainstalowane kamery. Moim zdaniem to bardzo dobre rozwiązanie. Jeśli nowe zasady będą respektowane, to praktycznie uda się wyeliminować większość sytuacji spornych.
Nie tylko Łódź
Sam również uczestniczyłem w sytuacji spornej w Warszawie. Nie kupiłem biletu wcześniej, bo najzwyczajniej w świecie nie miałem gdzie go kupić, więc chciałem skorzystać z biletomatu wewnątrz SKM S1. Znalezienie biletomatu, zakup biletu i jego skasowanie wymaga nieco czasu, którego kontroler nie chciał mi dać.
Na uwagę, że “mógł Pan kupić szybciej”, odpowiedziałem, że nie mogłem i koniec. Mojej mobilności nie poprawiała orteza na lewym kolanie. Upiekło mi się, ale niesmak pozostał.