Polka więziła Rosjanina przez 23 lata. Pracował za darmo i był bity
72-letnia Alicja Ś. trafi za kratki na dłużej, niż przewidywał to poprzedni wyrok sądu. Ta Polka wraz z nieżyjącym już mężem więziła przez ponad 20 lat Rosjanina na fermie drobiu.

W 2020 r. zrobiło się głośno o sprawie Mikołaja Jerofiejewa, czyli Rosjanina, który przyjechał do Polski w 1989 r. jako pracownik cywilny armii rosyjskiej. Materiał opublikowany przez “Interwencję” przybliżał jego dalsze losy, a te były wręcz dramatyczne.
Niewolnicza praca w Polsce
Po wycofaniu się wojsk radzieckich z Polski (1993 r.), Jerofiejew został w Polsce. Nie zalegalizował ani pobytu, ani pracy, a utrzymywał się z dorywczych zajęć. W 1997 r. podjął się pracy na fermie drobiu w Lisowicach pod Prochowicami koło Legnicy.



Jakie warunki panowały na fermie? Właściciele firmy nie należeli do wirtuozów polskiej gościnności. Rosjaninowi zabrano paszport, książeczkę wojskową, pracował po kilkanaście godzin dziennie. Wynagrodzenie? Brak. Rosjanin dostawał jedynie jedzenie za wykonywaną pracę. Nie buntował się, ponieważ był zastraszony i bezradny.
Niemniej, w 2020 r. Jerofiejew zdołał uciec z niewolniczej fermy drobiu. Pomoc otrzymał ze strony polskiego małżeństwa i w konsekwencji udało się zalegalizować pobyt Rosjanina, złożono również wniosek o polskie obywatelstwo (przyznano je w 2022 r.)
4,5 roku dla Alicji Ś.
Co z właścicielami fermy? Otóż początkowo Sąd Okręgowy w Legnicy uznał Alicję Ś. winną jedynie powierzenia pracy Rosjaninowi w warunkach szczególnego wykorzystania. Prokurator odwołał się od wyroku, twierdząc, że doszło do zbrodni handlu ludźmi.
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przychylił się do argumentów prokurator i w konsekwencji znacznie zaostrzył wyrok. Alicja Ś. usłyszała 4,5 roku więzienia oraz obowiązek zapłaty 800 tys. zł poszkodowanemu jako wynagrodzenie i zadośćuczynienie.
Komentarz
Takie historie skłaniają mnie do refleksji, ile dramatów przeszło bez echa. Szczególnie w czasach, gdy bezprawie w relacjach pracodawca–pracownik często uchodziło płazem. Lata 90. to był okres wielkich przemian, ale też czas chaosu, w którym słabszy na rynku pracy mógł stać się łatwym celem dla bezwzględnych.
Granica między legalnym zatrudnieniem a wykorzystywaniem była wtedy często rozmyta, a prawo było dziurawe i nieskuteczne. W tamtej rzeczywistości liczyła się siła, spryt i znajomości, a osoby pozbawione wsparcia musiały walczyć o przetrwanie, nieraz kosztem godności.
Ile takich cichych tragedii rozegrało się poza światłem kamer, przed erą internetu?