Kryzys głodu w Korei Północnej. Ludzie polują na zwierzęta, w tym tygrysy
W Korei Północnej pogłębia się dramatyczny kryzys głodu, który zmusza mieszkańców do desperackich działań w walce o przetrwanie.

Z powodu niedoborów żywności i odcięcia kraju od międzynarodowego handlu coraz więcej osób poluje na dzikie zwierzęta - nawet te objęte ścisłą ochroną. Jak wynika z badań brytyjskich i norweskich naukowców, proceder ten przybrał ogromną skalę. Koreańczycy z Północy zabijają tygrysy, niedźwiedzie, a nawet lamparty, by zdobyć mięso, skóry i futra, które następnie trafiają na czarny rynek lub służą jako źródło pożywienia.
Tygrysy, niedźwiedzia czy lamparty są zabijane
Badacze z Wielkiej Brytanii i Norwegii przeprowadzili wywiady z ponad czterdziestoma uciekinierami z Korei Północnej, wśród których byli żołnierze, myśliwi i handlarze. Wszyscy zgodnie potwierdzili, że niemal każdy gatunek ssaka większy niż jeż jest chwytany i zabijany, by zaspokoić podstawowe potrzeby ludzi. Z relacji wynika, że część schwytanych zwierząt trafia do Chin, gdzie jest sprzedawana w ramach nielegalnego handlu. Eksperci ostrzegają, że ta niezrównoważona eksploatacja przyrody może doprowadzić do wyginięcia kluczowych gatunków i trwałego zubożenia ekosystemów Korei Północnej.



Tragiczna sytuacja to efekt narastającego kryzysu gospodarczego i izolacji kraju rządzonego przez Kim Dzong Una. Ceny żywności biją rekordy, a rząd nie jest w stanie zapewnić obywatelom podstawowych racji żywnościowych. W obliczu głodu wielu mieszkańców sięga po drastyczne środki - polowania, kradzieże i handel dzikimi zwierzętami stają się codziennością. Co gorsza, Korea Północna nie jest sygnatariuszem międzynarodowej konwencji CITES, która chroni gatunki zagrożone wyginięciem. Naukowcy ostrzegają, że jeśli sytuacja się nie poprawi, kraj może wkrótce stanąć nie tylko w obliczu katastrofy humanitarnej, ale także ekologicznej.