Legalność fotoradarów stoi pod znakiem zapytania. To jedna wielka luka prawna
Fotoradary to niezwykle kontrowersyjne urządzenia. Mieszkańcy małych miejscowości, przez które przebiegają drogi krajowe, je kochają, a kierowcy ich nienawidzą.

Sam pochodzę z gminy, w której lokalna społeczność zabiegała o postawienie fotoradaru. Osobiście uważam, że powinien się w niej znaleźć przynajmniej jeszcze jeden. Ten system naprawdę działa i liczba wypadków spowodowanych przekroczeniem prędkości realnie spadła. Tak jak w większości miejsc, gdzie postawiono fotoradary.
Fotoradary, a prawo
Problem w tym, że o ile same fotoradary są potrzebne, tak już system prawny zbudowany wokół nich można by nazwać wadliwym. A przynajmniej możnabyłyo gdyby nie fakt, że pod wieloma względami… on nie istnieje. Otóż jak podaje serwis BiznesINFO powołujący się na Auto Świat nie istnieją przepisy, które regulują działanie fotoradarów. Mamy tu więc wolną amerykankę.



Zobacz też: Podatek od garaży. Jest nowy postęp w sprawie
To jednak nie koniec problemów. Otóż wedle artykułu 129h ust. 5 pkt 3 Prawa o ruchu drogowym, takie przepisy muszą zostać określone w rozporządzeniu. To jednak nie zostało nigdy zrobione przez żadnego z nich. Warto dodać, że to nie tylko kwestia prawna.
Nie tylko kwestia prawna, ale i podstawowe informacje
Przepisy te miały między innymi opisywać szczegóły pomiaru, takie jak margines błędu, sposób dokonywania pomiarów, kalibrację fotoradarów, czy wskazywać organ odpowiedzialny za nadzór nad systemem. Tego wszystkiego brakuje, a kierowcy coraz częściej piszą odwołania od mandatów i stawiają niewygodne pytania.
Oczywiście rozwiązaniem nie jest demontaż fotoradarów. Po prostu obecny minister infrastruktury musi w końcu zakasać rękawy do pracy i przygotować rozporządzenie, którym już dawno powinien się zająć — podobnie jak jego poprzednicy.