Żelazne zasady oszczędzania. Ten poradnik nie jest oderwany od rzeczywistości
Jak skutecznie oszczędzać? W sieci nie brakuje rozmaitych poradników, ale w mojej ocenie część z nich jest nieco oderwana od rzeczywistości. Realnym problemem wielu Polaków jest przeżycie do pierwszego.
Gdy czytam niektóre poradniki na temat oszczędzania, to dochodzę do wniosku, że są one niekiedy oderwane od rzeczywistości. Bo wiecie, żeby oszczędzać, to wystarczy znaleźć sobie pracę za 15 tys. netto miesięcznie, albo zagrać na giełdzie, bo przecież właśnie tam pieniądze rosną od samego patrzenia na wykres. Ewentualnie kup sobie, tak od ręki, ze trzy mieszkania i zacznij je wynajmować komuś. Proste.
Oczywiście pozwoliłem sobie nieco podkoloryzować temat, ale sens jest zachowany. Piękne słowa nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością, w której funkcjonuje szary Kowalski. Tyle słowem wstępu, teraz czas przybliżyć żelazne zasady oszczędzania. Niejednokrotnie będę powoływać się na swoje doświadczenia i obserwacje.
Zasada numer 1: rozpisz wszystko
Oszczędzanie zaczyna się od planu. Weź kartkę, podziel ją na trzy kolumny: kategoria, kwota, uwagi. Zacznij wypisywać poszczególne kategorie w kolejności od najważniejszych. Łącznie niech będzie to 10 punktów. Wpisz wszędzie dokładne kwoty. Możesz skorzystać z tego wzoru lub opracować własny. Ważne, by uporządkować wydatki od najważniejszych do najmniej istotnych.
- Mieszkanie (czynsz, pokój, rata kredytu, opłaty administracyjne).
- Rachunki podstawowe (prąd, gaz, woda, ogrzewanie, śmieci).
- Dojazd do pracy lub szkoły (bilety, paliwo, parking i tylko te opłaty, które są potrzebne do dojazdu).
- Jedzenie podstawowe (chleb, warzywa, owoce, nabiał, kasze, makarony, mięso, środki czystości, picie niezbędne do funkcjonowania).
- Zdrowie i zobowiązania (leki, leczenie, stałe terapie, raty, pożyczki, alimenty).
- Jedzenie na mieście i gotowce (restauracje, kebaby, pizza, gotowe dania, catering, dowozy jedzenia).
- Rozrywka na mieście i imprezy (kino, kluby, pub, imprezy, eventy, koncerty, prezenty na urodziny, randki).
- Małe codzienne zachcianki (kawa na wynos, słodycze).
- Subskrypcje i abonamenty (VOD, muzyka, gry, dodatkowe pakiety TV, płatne aplikacje, nieużywane pakiety w telefonie, nieużywane usługi w banku).
- Zakupy pod wpływem chwili (rzeczy, które kupiliśmy spontanicznie, bo np. promocja nas skusiła).
Co nam daje te 10 punktów? Otóż pierwsze 5 kategorii to wydatki obowiązkowe – musisz je zapłacić i koniec. Kategorie 6-10 to te, w których szukamy cięć w pierwszej kolejności, niejako optymalizujemy je. Nie oznacza to, że w pierwszych pięciu punktach nie znajdziemy oszczędności, ale o tym później. Chodzi o to, by zacząć cięcia od samego dołu tabeli, bo te wydatki traktujemy bardziej jako opcjonalne.
Zasada numer 2: optymalizuj wydatki
Wpisz konkretne kwoty przy każdej kategorii tak, by wyszło na 0. Zakładam bowiem, że twój budżet jest na styk. Dlaczego punktów 6-10 nie wrzuciłem do jednej kategorii pod tytułem “na życie”? Właśnie dlatego, że chcę oszczędzać. Okazuje się bowiem, że po dokładnym rozpisaniu wszystkich wydatków, wychodzą ciekawe kwiatki. Teraz zastanów się, co można zmienić w poszczególnych kategoriach. Jak optymalizować plan? Podam kilka przykładów.
Kupujesz rzeczy pod wpływem chwili (np. narzędzia z marketu), których potem w ogóle nie używasz? Osobiście zrobiłem tak kilka razy. Narzędzia Parkside z Lidla uchodzą za dobre rozwiązanie, gdy potrzeba raz na rok coś przykręcić. Minęły trzy lata i ani razu niczego nie przykręciłem. Wniosek? Kupiłem pod wpływem chwili coś, co nie było mi potrzebne, niejako biorąc to na zapas. Zapasami będę się martwić, gdy zdołam zaoszczędzić kilka tysięcy złotych. Ustal limit na takie zakupy i przed kasą zadaj sobie jedno ważne pytanie: czy ja tego naprawdę potrzebuję?
Przejrzyj subskrypcje i płatne aplikacje, jeśli takie posiadasz. Czy nie mają one darmowych odpowiedników? Czy faktycznie korzystasz z VOD? Swego czasu miałem kilka abonamentów VOD. Płaciłem miesiąc za miesiącem za wszystkie, a w zasadzie korzystałem z jednego. Sprawdź również, czy w telefonie nie masz zbędnych, płatnych pakietów.
Przy “małych wyjściach” i codziennych zachciankach potrafią wyjść największe kwiatki. Może się okazać, że co miesiąc przepalasz np. 50 zł na napoje po drodze, mimo że w domu czy pracy masz je już kupione. Wspomniane 50 zł to kwota, którą swego czasu płaciłem za Colę w puszce. Kupowałem ją w drodze do pracy, mimo że w pracy czekała na mnie butelka. Przepalałem pieniądze.
Osobiście najwięcej zaoszczędziłem, gdy zacząłem gotować w domu. Jasne, płacę swoim czasem, ale szykuję takie potrawy, jakie lubię jeść. Co istotne, w optymalizacji nie chodzi o to, by żyć jak asceta, tylko zmusić się do zmiany nawyków i trzymać się limitów, które wyznaczono po przeglądzie wydatków. Bardzo często przepalamy pieniądze nieświadomie lub pod wpływem impulsu, bardzo często dokonujemy zakupów, by zagłuszyć złowrogą pustkę towarzyszącą naszej codzienności.
Oszczędności możemy znaleźć również w punktach 1-5. Oczywiście najłatwiej będzie napisać, żeby zmienić mieszkanie na tańsze, ale rzeczywistość już taka prosta nie jest. Jeśli chodzi o punkt 2, to można obniżyć nieco temperaturę w domu, co w konsekwencji obniży rachunki. Punkt 3 też jest ciekawy i bardzo mi bliski. Swego czasu oszczędzałem na paliwie w ten sposób, że jeździłem do pracy ze znajomymi.
Zasada numer 3: ewolucja zamiast rewolucji
Zmieniaj nawyki stopniowo. Jeśli spożywasz obiady tylko na mieście, to chcąc szykować je w domu, możesz napotkać trudności, które cię ostatecznie zniechęcą. Jeśli życiowa sytuacja tego nie wymaga, wdrażaj zmiany etapami. Zamiast trzech wizyt w barze w miesiącu, ogranicz się do jednej. Zamiast dwóch kebabów tygodniowo, zjedz jednego.
Zasada numer 4: trzymaj się limitów
Nie wiem, co tu można jeszcze dodać. To oczywiste, że ustalonych limitów należy się trzymać. Dodatkowych środków szukamy w punktach 6-10, by móc spłacić punkty 1-5. To są priorytety.
Trzymanie limitów to absolutny priorytet, bo dzięki temu wyrabiamy sobie dobre nawyki. Jeśli nawyki są złe, to możesz przepalać pieniądze nawet wtedy, gdy dostaniesz znacznie lepiej płatną pracę. Nie mając wyrobionej kultury oszczędzania/pilnowania się, można przehulać tysiące złotych.
Zasada numer 5: inwestuj w rozwój
Skoro czas to pieniądz, to czym wobec tego jest cierpliwość? Jeśli z trudnością dopinasz budżet, a chcesz zacząć oszczędzać, to zacznij od naprawdę niewielkich kwot. Nie jest sztuką od razu przy wypłacie wrzucić 1000 zł do koperty, a potem konsekwentnie z niej podbierać.
Zamiast tego wrzuć 50 zł i żyj tak, jakby tych pieniędzy w ogóle nie było. Małe kroczki są lepsze. Jeśli zaoszczędzisz pod koniec miesiąca 100 zł – a do tej pory oszczędzałeś lub oszczędzałaś okrągłe 0 zł – to można ogłosić sukces. Przyjmij, że nie staniesz się milionerem z dnia na dzień, mimo że z całego serca ci tego życzę.
Po co w ogóle oszczędzać?
Po sześciu miesiącach mamy poduszkę finansową, którą można wykorzystać na naprawę pralki, samochodu, czy niespodziewaną wizytę u stomatologa. W przeciwnym razie rośnie ryzyko zapożyczenia się u kogoś, niektórzy wpadają w szpony tak zwanych chwilówek (i nie wychodzą z nich).
Pogódź się z tym, że uczestniczysz w maratonie, a nie w sprincie. Nawet kilka tys. zł oszczędności może sprawić, że człowiek nabiera pewności siebie i zaczyna myśleć, w jaki inny sposób można polepszyć swój byt. Może to czas, by podnieść kwalifikacje? Zrobić kurs lub uzyskać uprawnienia, które pozwolą zmienić pracę na lepszą?
W kolejnych poradnikach umówimy bardziej szczegółowo każdy w wymienionych punktów.